poniedziałek, 28 września 2009

26 wrzesnia

Dzien organizacyjny, poswiecony zaaklimatyzowaniu sie. Nie mam z tym trudnosci z dwoch powodow. Po pierwsze bardzo szybko przyzwyczajam sie do nowych miejsc i rownie szybko zaczynam traktowac je jak dom. A po drugie mieszkalam juz rok temu w bardzo podobnych warunkach, wiec  mialam wyobrazenie o tym, czego moge sie spodziewac. Moze dokonam z czasem porownania warunkow obozowych na Borneo i tu na Sulawesi, albo wstrzymam siez tym do czasu, az dotre na Sumatre.

Około 13.00 zaczelo padac i przestalo dopiero wieczorem. Zbliza sie pora deszczowa i te dzisiejsze opady prawdopodobnie ja zwiastuja. Nie jest to dla nas dobra nowina,  o tyle, ze trudniej bedzie poruszac sie po lesie, zbierac informacje i prowadzic badania. Codziennie bedziemy moknac, a ubrania i buty nie beda schnac, wszystko bedzie nieprzyjemnie zawilgocone…

Ale jest i druga strona medalu. Las w porze deszczowej wyglada ponoc niesamowicie (jeszcze nie mialam okazji zobaczyc na wlasne oczy). Wiele drzew kwitnie, dla zwierzat jest to bardzo dobry czas, maja w brod pokarmu, nie musze przemierzac duzych odleglosci w jego poszukiwaniu. Poza tym deszcz jest niezbedny. Ostatnie miesiace byly bardzo suche i gorace. Od tygodnia straznicy rezerwatu gasza drobne pozary wzniecone przez turystow i lokalna ludnosc. Przez turystow – z glupoty,  przez lokalna ludnosc – glownie w celu uzyskania ziemi pod uprawe. A poniewaz las jest przesuszony z dnia na dzien zwieksza sie ryzyko, ze male pozary szybko beda sie rozprzestrzeniac i nie bedzie mozna nad nimi zapanowac. Takze ten deszcz, to zbawienie dla lasu i pomimo czekajacych nas ciezkich miesiecy, to cieszymy sie!

Spotkalam dzis Australijczyka, ktorego poznalismy wczoraj w Manado w urzedzie. Pojechal tam, bo w przewodniku wyczytal, ze tam uzyska wszelkie informacje odnosnie tego co trzeba zrobic, zeby wejsc na teren parku narodowego, czy rezerwatu przyrody w tej czesci wyspy. Oczywiscie byl to blad z jego strony, bo tam tylko czekaja na takich turystow, zeby wyciagnac od nich mozliwie duzo pieniedzy. Tak wiec, uslyszal, ze jesli chce robic w rezerwacie zdjecia lub krecic filmy (na swoj wlasny uzytek) to musi zaplacic 125.000 Rp za filmy i ekstra 30.000 Rp za zdjecia. Zaplacil. Dzis byl w rezerwacie z przewodnikiem i przechodzil kolo naszej stacji. Porozmawialismy troche, bardzo sympatyczny czlowiek. Mielismy sie wybrac razem z jego przewodnikiem po poludniu zobaczyc Tarsius monkeys, ale rozpadalo sie i zrezygnowal. Zreszta slusznie, bo w deszczu na pewno bysmy ich nie zobaczyli.

Teraz zapowiada sie mala imprezka. Juan kupil wczoraj pudlo piwa, wiec bedziemy sie integrowac, jak tylko uda sie je troche schlodzic. Przybywaja tez goscie z wioski, z jakimis lokalnymi trunkami, wiec będzie wesolo :).

 A jutro... ide do lasu! NARESZCIE!!!

1 komentarz:

  1. Cześc tu Beata i Wojtek z warszawskiego zoo.Piękne zdjęcia siedzimy i zazdrościmy ci tych widoków.Co do płci gibona to okaże się przy łapaniu z wyspy.Za dwa tygodnie będą to robic chyba że wcześniej spadnie śnieg:)) Michał niestety od poniedziałku już nie pracuje ,nie przedłużyli mu umowy bo wróciła Monika ze zwolnienia.Pozdrawiamy i czekamy na więcej zdjęc.

    OdpowiedzUsuń