niedziela, 29 listopada 2009

Kalimantan

W domu u Santiego. Od lewej: Santi, Yudhi, ja i Ari


No i jestem! Wczoraj przylecialam do Palangarayi. Po nocy spedzonej w Bogor u Karoliny, ktora nie tylko przygarnela mnie do siebie, ale jeszcze zadbala, zeby wieczor byl wesoly :), z samego rana udalam sie znow na lotnisko. Po poludniu, bo loty z Jakarty niemal zawsze maja astronomiczne opoznienie, stapalam juz po Kalimantanie.

Ari odebral mnie z lotniska. zabral na lunch i do CIMPTROPu gdzie zalatwilam formalnosci zwiazane z moim pobytem. Pozniej pojechalismy do wioski, gdzie spotkalam sie z Yudhim i Santim. Jak to dobrze ich znow zobaczyc!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz