środa, 17 marca 2010

Ketambe Bawah, drugi tydzien obserwacji

Kolejny tydzien pracy minal szybciej niz bym tego chciala. Dzis mam wolne, ale najchetniej znalazlabym pretekst, zeby dolaczyc do chlopakow i zobaczyc, jak makakom uplywa kolejny dzien. Juz kilka razy lapalam za telefon, by wyslac smasa z zapytaniem jak sie ma nowy samiec, czy spal razem z grupa, czy zostal juz zaakceptowany, czy wrecz przeciwnie, wywiazala sie awantura i doszlo do rekoczynow? Za kazdym razem powstrzymuje sie, nie chcac by uznano mnie za wariatke, ktora nie potrafi zajac sie niczym w dniu wolnym :). Potrafie, oczywiscie, mam tyle roboty, ze nie wiem od czego zaczac... Same zaleglosci, nie wspominajac rzeczy, ktore zwyczajnie chcialabym zrobic, a na ktore zwykle brakuje mi czasu. Ale poniewaz ostatnie dni byly dla moich makakow nieco przelomowe, nie moge zwyczajnie przestac myslec o tym, co mnie omija.

Moja grupa, ktora nazwalismy Ketabe Bawah jest znacznie mniejsza niz pozostale. Liczy zaledwie 3 doroslych samcow i 7 samic, poza tym, nie tak juz male dzieci – samych chlopcow oraz liczna grupe dorastajacej mlodziezy. Samiec alfa zwie sie Chung Lee ze wzgledu na chinskie oczy, o ktorych zdaje sie juz wspomnialam. Samiec beta, to Samy, moj ulubieniec. Jest najprzystojniejszy ze wszystkich trzech, a przy tym najbardziej odwazny i nieco narwany, zwyczajnie ma charakter. Ostatni w hierarchii Mike jest rownie duzy i silny, jak pozostale, ale gdy przyjrzec mu sie dokladnie, nie wyglada na najbystrzejszego. Przy tym nie ma ambicji, aby zdobyc wyzsza pozycje i odpowiada mu ta wygoda, ze nie musi wciaz jej podtrzymywac i udowadniac, ze na nia zasluguje. Jesli zas chodzi o panie, nie mamy pojecia, kora jest alfa. Mysle, ze w przyszlym tygodniu spedze wiecej czasu przygladajac sie ich relacjom. Z 7 samic, jedna jest w ciazy, a przynajmniej tak podejrzewamy, nosi moje imie. Ponadto Jenny, Laura i Mona, ktore tez sa sporych rozmiarow i nie wiele sie miedzy soba roznia. Pozostale sa drobniutkie: Desy ma najmniejsze w grupie dziecko, ktorym czasem zajmuje sie jej dobra przyjaciolka Fiona, ta z kolei dziecka jeszcze nie miala. Gina, rowniez drobna samiczka, to zlosnica. Za ofiare upatrzyla sobie Mika i czesto chodzi za nim krok w krok, przeszkadza, gdy ten sie pozywia, lub zwyczajnie chce odpoczac. Tych dwoje czesto wiec sie kloci. Zreszta wiekszosc klotni wywolanych jest przez ta pania, lub odbywa sie z jej bardzo aktywnym udzialem. Generalnie wsrod tych makakow, to samice sa bardziej agresywne i glosne niz samce, przynajmniej w mojej grupie tak to wyglada. Samce rzadko wlaczaja sie do konfliktow, zwlaszcza alfa, ktory zazwyczaj z calych sil stara sie ignorowac sytuacje. Samy natomiast zwykle lagodzi sytuacje rozpedzajac awanturujące sie panie.
Co do dzieciakow, chlopcy zazwyczaj spedzaja czas razem, bawiac sie, zaczepiajac, kotlujac w koronach drzew lub chlapiac i plywajac w rzece. Sa najodwazniejsi z calej grupy i potwornie ciekawscy. To oni zblizaja sie do nas najbardziej, z zaciekawieniem przygladajac i testujac co sie stanie, gdy zrobia jeszcze jeden krok w naszym kierunku. Gdy zjawiaja sie lutungi, to maluchy podchodza do doroslych osobnikow innego gatunku dotykajac ich, iskajac, szarpiac za ogon i gdy te straca cierpliwosc, rozrabiacy uciekajac w poplochu. Rozkoszne! Przestraszone zwykle znajduja swoje mamy, ktore z czuloscia iskaja swoje pociechy i jest to jedyny czas, gdy w grupie panuje wzgledny spokoj. Podobnie z mlodzieza, czesc bawi sie z najmlodszymi osobnikami w grupie, podczas gdy starsza mlodziez trzyma sie blizej doroslych i probuje ustatkowac.

Najciekawsze wydarzenie ostatniego tygodnia, to niewatpliwie nowy samiec podarzajacy za grupa, ktory stara sie do niej dolaczyc. Podobno pojawia sie juz od jakiegos czasu, niemniej w tym tygodniu wybitnie zintensyfikowal dzialanie. Trzy dni temu pojawil sie pierwszy raz w ciagu dnia i spedzil kilka godzin w poblizu grupy. Samy nie dawal intruzowi zblizyc sie zbyt blisko, wiec przez pol dnia obeserwowalismy gonitwy i pokazy sily. Dzien pozniej nowy samiec znow zjawil sie o podobnej porze. Po początkowych gonitwach i klotniach Chung Lee, Samy i Mike utworzyli wspolny front, panowie oddali respekt samcowi alfa demonstrujac swoje poddanie i pokazujac nowemu kto jest szefem. Nowy z kolei okazal uleglosc wszystkim trzem. Przelamano lody i na spokojnie wszyscy przysiedli na jednej galezi. Jeden z maluchow podszedl do nowego przybysza, ktory przytulil go i w uscisku przytrzymal przez kilka minut wciaz demonstrujac uleglosc w stosunku do samcow z grupy. Przekonal tym do siebie Samy’ego, ktory rowniez dostapil przybysza wymienil z nim cos w rodzaju powitania dotykajac go w przyjacielski sposob. Jedynie Gina awanturowala sie, podburzajac pozostalych, zupelnie jakby chciala odwrocic uwage od faktu, ze kilka minut wczesniej oddalila sie od grupy z przybyszem w celu skonsumowania nowej znajomosci. Niedlugo potem samiec zniknal, by pojawic sie znow kolejnego dnia. Wczoraj jednak posunal sie dalej. Pojawil sie nie w poludnie, jak zwykle, ale pod wieczor. Podazal za grupa, az do drzewa, na ktorym ta spi kazdej nocy. Jasnym bylo, ze ma w planach przenocowac z pozostalymi. To by znaczylo, ze chce do grupy dolaczyc na dobre, a ten fakt z kolei znow wywolal wzburzenie. Pomimo kilku gonitw i demonstracji nowy uparcie trzymal się blisko. Poniewaz wszyscy w grupie byli zbyt podekscytowani i nikt nie myslal o snie, zrobilo się ciemno, nie moglismy rozpoznac, kto jest kto i nie wiedzac jak sprawa sie zakonczy wrocilismy do obozu. Dani z Ajatem mieli dzis wczesniej pojsc do lasu sprawdzic, czy samiec spal z grupa, czy moze na ktoryms z pobliskich drzew, lub zniknal, co znaczyloby, ze wrocil do swej wlasciwej grupy. Stad tez u mnie ta pokusa, by wyslac do chlopakow smsa z zapytaniem, co zastali dzis rano. I chyba sie tej pokusie nie opre...
Zwlaszcza ze najwczesniej z Danim i Ajatem spotkam sie za 2 dni. Mamy wszyscy wolne (ja, Cedric, Emma i Adam) i dzis wieczorem wybywamy w naszym ‘bialym’ gronie swietowac Emmy urodziny. Taka sekretna impreza z dala od obozu, w ktorym ze wzgledu na szereg regul zabawa by sie nie udala, tak jak bysmy tego chcieli. Poza tym, w Indonezji nie swietuje se urodzin. Z jakichs powodow, kazdy stara sie ukryc ta date i ma nadzieje, ze nikt sie nie dowie.
Takze i my ukrylismy urodziny Emmy wpasowujac sie w panujace obyczaje :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz