sobota, 24 lipca 2010

Poczatek lipca

Lipiec rozpoczal sie dla mnie od wyprawy do Medan na kilka dni. Moj ostatni miesiac pracy okazal sie byc bardzo ograniczony pod wzgledem dni spedzonych w lesie, gdyz stanowcza wiekszosc czasu spedzilam w miescie i w podrozy do Madan, z Medan, a pozniej do Banda Aceh i spowrotem. Poza tym, ze mialam pomoc Cedricowi w zalatwianiu spraw zwiazanych z projektem, wybralam sie do miasta w celu wykonania pozegnalnego prezentu dla naszej ekipy. Chcialam wydrukowac dla kazdego koszulke z wizerunkiem ulubionego makaka danej osoby. Po przeprowadzeniu odpowiedniego wywiadu zabralam sie za zdjecia i projekt. Znalazlam miejsce w Medan, gdzie mozliwe bylo wykonanie nadrukow i tak przygotowana ruszylam w potwornie meczaca podroz do Medan. Pobyt w miescie minal, jak zwykle, szybko i na ekstremalnie wysokich obrotach. Ale byla i mila niespodzianka, w piatek spotkalam sie z Gintingiem, z ktorym pracowalam w Tangkoko, i z ktorym sie zaprzyjaznilam. Super bylo sie znow spotkac, dowiedziec co u mojej dawnej ekipy. Pomimo ograniczonego czasu udalo nam sie wszystko zalatwic. Zjedlismy kilka smacznych posilkow i gdyby nie nawrot infekcji bylby to w pelni udany pobyt. Ponadto na dobre pozegnalam sie z Kristen, ktorej krotki pobyt w Ketambe sie zakonczyl i w Medan spotkalysmy sie po raz ostani.


Do Ketambe wrocilismy nad ranem 6go lipca. Od razu zaczelismy przygotowania do kolejnej wyprawy, tym razem w przeciwnym kierunku, bo na polnoc, do Banda Aceh. Czekala nas misja przetransportowania prob na tamtejszy uniwersytet. Jak wszystko w Indonezji byla to misja niemal niemozliwa, wiec przygotowania zaczelismy z duzym wyprzedzeniem :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz