sobota, 11 lutego 2012

Najkrótszy pobyt w Bogor // The shortest stay in Bogor

 Bogor

Bogor to miasto w pobliżu Jakarty, które w szczegółach opisywałam przy okazji moich poprzednich wizyt tutaj (odsyłam więc do starszych postów). Zatrzymuję się tu zawsze, gdyż jest o niebo przyjemniejsze niż Jakarta. Po pierwsze jest mniejsze, przez co mniej przytłaczające, a poza tym jest mi już dobrze znane. Jest tu pensjonat Puri Bali, w którym zawsze się zatrzymuję, są moje ulubione miejsca kawiarenki, warungi i restauracje, gdzie można dobrze albo tanio zjeść, no i są ludzie, których poznałam przy okazji poprzednich wizyt i których zawsze z przyjemością spotykam ponownie. Bogor jest miastem, które służy jako noclegownia dla turystów wybierających się w dalszą podróż po Jawie. Nikt nie zostaje tu dłużej niż jeden no może dwa dni, bo i nie bardzo jest tutaj co robić czy zobaczyć poza ogrodem botanicznym. Lubię Bogor również dlatego, że panuje tu swego rodzaju mikroklimat. Oczywiście jak wszędzie indziej jest potwornie gorąco, ale nie tak bardzo jak na przykład w Jakarcie. Wszystko dlatego, że to miasto deszczu, niezlaeżnie od pory (suchej bądź deszczowej) pada tu codziennie. Zwykle deszcz jest przelotny i po godzinie ustępuje, dziś jednak dla odmiany pada już od trzech godzin i końca nie widać. I zupełnie by mi to nie przeszadzało, bo taka pogoda jest najlepsza na przykład na popołudniową drzemkę. Trzeba się tylko wstrzelić z tą drzemką pomiędzy modlitwy, których odgłosy z pobliskiego meczetu mogą odpoczynek zakółcić. Jednak problem polega na tym, że dziś jest mój ostatni dzień w Bogor, gdyż jutro lecimy na Borneo. Zaplanowałam więc sobie trochę zajęć na dzisiejsze popołudni, których aktualnie wykonać nie mogę gdyż uziemił mnie deszcz. Właściwie ulewa, tak silna, że dach w moim pokoju zaczął przeciekać w kilku miejscach i spedziłam dobre 10 minut ustawiąjąc to olbrzymie i potwornie cięzkie łózko w takiej pozycji by nie sięgały go krople deszczu.


Jak pewnie niektórzy zauważyli, nie piszę często pomimo tego, że do internetu dostęp posiadam. Dzieje się tak dlatego, że nie bardzo mam o czym pisać. W Bogor byłam już tyle razy, że mam wrażenie iż wszystko już opisałam. Nic się tu nie zmieniło, co mi akurat bardzo odpowiada, bo dla odmiany nie czuje się tu upływu czasu.

Może więc krótko napiszę dlaczego tu znowu jestem. Po ostatnim wolontariacie w Indonezji obiecałam sobie, że następny przyjazd to już nie będzie wolontariat, ale normalna praca. Obietnicy nie dotrzymałam, no bo jak miałam odmówić udziału w projekcie reintrodukcji orangutanów i ich monitoringu, tylko dlatego, że nie będą mi płacić? No nie umiałam. Ten konkretny projekt to coś jak spełnienie marzeń. Zawsze chciałam zajmować się aktywną ochronę przyrody, a przywracanie gatunku naturze to był szczyt marzeń. No i nie dość, że będę się tym zajmować, to w dodatku tym gatunkiem jest orangutan! Tym co nie wiedzą wyjaśniam, że zawsze chciałam pracować z naczelnymi, a człekokształtne są na szczycie tej listy. Tak więc zdecydowałam się na wolontariat, tak naprawdę bez większego wahania, pomimo złożonej sobie obietnicy i podjęciu aż kilku próby racjonalnego i praktycznego podejścia do tematu.

Orangutany zamieszkują wyłącznie dwie wyspy na świecie: Borneo i Sumatrę. Zaplanowana reintrodukcja i cały olbrzymi projekt będzie mieć miejsce na Borneo w specjalnie wyselekcjonowanym miejscu. Oddalonym od cywilizacji, trudno dostępnym, z niezaburzonym leśnym ekosystemem. Zaczynamy w zasadzie od zaraz, pierwsze wypuszczenie ma mieć miejsce już za około tygodnia (ta data cały czas jest ruchoma). Jednak najważniejsza i krytyczna część projektu zacznie się na przełomie lipca i sierpnia i wtedy zacznie się moje właściwe, bardzo intensywne szkolenie w zakresie monitoringu tych osobników. Myślę, że więcej na ten temat będę mogła napisać dopiero jak wszystko ruszy. Wolę zdać relację z tego co się wydarzyło niż snuć domysły. Ponieważ, jak wspomniałam będę w zupełnym odcięciu od telefonu i internetu te relacje opublikuję z pewnym poślizgiem.

Przestało padać! Idę więc pozałatwiać ostatnie sprawy przed wyjazdem. Aż trudno mi uwierzyć, że tym razem nie spędziłam tu trzech tygodni a zaledwie kilka dni. Żeby ten trend się utrzymał na czas załatwiania kolejnych pozwoleń w marcu.

---
 Orangutan (ZOO Jakarta)


Bogor is a city near Jakarta. I stay here every time I have to deal with some paper work, because it is a whole lot nicer than Jakarta. First, it is smaller, making it less overwhelming, and besides, I'm already very familiar with this place. There is a guesthouse Puri Bali, where I always stay, I have my favorite places: cafes, warungs and restaurants where you can eat either well or cheap, and of course there are the people I already met during previous visits and I am always very happy to see them again. I prefere Bogor also because there is that sort of microclimate here. Of course, as everywhere else is terribly hot, but not as much as in Jakarta. That's because it is the city of rain, no matter the season (dry or wet), it rains here every day. Usually the rain is heavy and last only and hour, but not today. For a change it’s raining for three hours already and it doesn’t seem to stop any time soon. I absolutely would not mind if it wouldn’t be my last day in Bogor for which I planned to do many last minute things… Actually the rain is so strong that the roof in my room began to leak in several places and I spent a good 10 minutes setting the big and heavy bed in such a position that it can not be reached by raindrops. At least I got to do some exercise ;).

As some have noted I do not write much and often, even though I have internet access. This is because there is not really a lot to write about. I was in Bogor so many times that I have the impression that everything was already described in the past. Nothing here has changed, which is a nice thing as you just don’t feel the passage of time.

So maybe I will write briefly why I'm here again. After the last volunteer job in Indonesia I have promised myself that the next arrival here will be for a real job and not voluntary one. I didn’t keep my own promise. But could I refuse to participate in a project of release and post release monitoring of orangutans just because I won’t be paid? Well I couldn’t :). This particular project is something like a dream come true. I always wanted to work with the active nature conservation and restoration of wild species populations was the biggest dream of mine. Here I am given that chance and in addition I will work with orangutans! For these who do not know, I always wanted to work with primates, and great apes are just on the real top of that dream list. So I decided to volunteer without much hesitation, despite earlier promises and few attempts of taking a rational and practical approach before making my final decision.

Orangutans inhabit only two islands in the world: Borneo and Sumatra. A planned release will take place in Borneo in a specially selected location – away from civilization, in not easily accessible place with undisturbed forest ecosystem. I can’t wait to go there and see the place – everyone who has been there keep telling me how lucky I am. Well I do not need to be told that, I know I am lucky to be a part of this! Basically we will start immediately as there are a lot of things to be done. But for me personally the biggest challenge will start in July when a very intensive training in the monitoring of then released individuals will take place. I will tell you all about it in these rare occasion I will be in town, most likely every second month – because, as I mentioned I will be completely cut off from telephone and internet access when in the firld.

Ok, the rain stopped! So I'm going do that last things before leaving. I can hardly believe that this time I do not have to spend here in Bogor weeks but instead just few days. I hope this trend will continued when I will come back here in March to process some of the permits.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz