sobota, 18 lutego 2012

Zmiana planów... // Change of plans

Mieliśmy wylecieć samolotem dziś, ale jak to w Indonezji nic nigdy nie jest pewne. Wczoraj rano okazało się, że wyruszymy samochodem jeszcze tego samego wieczora. Samolot został odwołany i to nie dlatego, że była zła pogoda, ale dlatego, że pilot ma jutro wolne. A z tym nie ma dyskusji. Pilot jak ma wolne, to ma wolne i nic i nikt tego nie przeskoczy. (Zdaje się, że pewien kandydat na pilota mógłby to potwierdzić lub wyprowadzić mnie z błędu ;)). Tak czy inaczej, tym sposobem wszystko nabrało tempa. Wszystkie odkładane na jutro sprawy musiały zostać zrealizowane w ciągu kilku godzin. A wszyscy wiemy, że jak jest mało czasu to ten upływa wielokrotnie szybciej niż w normalnych okolicznościach...

Po bardzo intensywnym poranku i bieganiu od sklepu do sklepu kupując wszystko co będzie potrzebne w terenie, wciąż nie mieliśmy wszystkiego...  A jeszcze trzeba było przygotować całą masę papierów i dokumentów, nad którymi pracowałam ostatnie kilka dni. Drukowanie, kserowanie, laminowanie itd zajęło kolejne kilka godzin. I wtedy, gdy byliśmy już bliżej niż dalej końca okazało się, że wszystko musi zostać przesunięte o tydzień. Nie będę wchodzić w szczegóły, bo przyczyny nie są tak istotne jak sam fakt, że zaczynamy tydzień później.

Tak to już tutaj jest. Nic nigdy nie dzieje się w wyznaczonym i potwierdzonym terminie. Jeszcze nie tak dawno temu w pośpiechu zamykałam wszystkie sprawy w Polsce i żegnałam się z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi, by być tu tak szybko jak to możliwe, w przekonaniu, że o tej porzę będę już gdzieś w dżungli. Nie ma tego złego... Mam więcej czasu na wdrożenie się, zapoznanie się z literaturą, sprzętem, moimi obowiązkami, ludźmi z którymi będę pracować i orangutanami, które będę obserwować. Część z Was pewnie myśli, że prezentuję nadzwyczajny jak na siebie spokój. Zwykle w takich sytuacjach byłabym przynajmniej zirytowana ;). Sama się czasem dziwie, ale tak działa na mnie Indonezja tutaj wszystko dzieje się pelan-pelan (co oznacza powoli-powoli, bez pospiechu) i w nieprzewidywalny sposób. Trzeba o tym pamiętać i pogodzić się z tym, a wtedy oszczędza się wiele nerwów. Poprzednim razem nauczyłam się, że nie jestem w stanie pokonać systemu i muszę się mu podporządkować. To czy mi się to podoba, czy nie, to zupełnie inna sprawa...

Dziś jest piątek, dzień w którym mieliśmy wyjechać. Ponieważ wszystko się nieco odsunęło w czasie, nasz wyjazd również. Zmodyfikowany plan mówi – wyjazd w niedzielę lub nawet poniedziałek rano. Poczekamy zobaczymy :).

---

We suppose to fly out by plane today, but in Indonesia nothing is ever certain. As a result yesterday morning it appeared that we have to go by car that same evening. The plane was canceled, not because it was bad weather, but because the pilot has day off. By the rules you can not mess up with pilot’s days off and once he is off he is, nothing and no one can change that. Because taking the trip with the car takes about 12 hours we had to leave asap. Obviously due the time pressure all processes and preparation speed up a lot. All things had to be done within few hours instead of 1,5 day. As we all know, when there is little time it does run way faster than under regular circumstances so we were in a serious rush.

After a very busy morning and running from store to store buying everything that is needed in the field we still did not have everything ... And yet it was necessary to prepare a whole bunch of papers and documents on which I had been working the last few days. The printing, photocopying, laminating, etc. took another few hours. Then, when we were finally closer than further away from the finish line, it turned out that everything has to be postponed by a week. I will not go into details, because the causes are not as important as the fact that at the end we will start a week later.

That is how it all works here. Nothing ever happens in a designated and confirmed date. Not so long ago I was in a hurry closing everything in Poland and saying goodbye to my family, friends and colleagues in order to be here as soon as possible. I expected that by this time I will be somewhere in the jungle. But well it’s ok. I have more time for getting ready, for reading the literature, getting familiar with the equipment, my duties, the people with whom I will work, and orangutans, which I will observe. Some of you probably think that I present myself as an extraordinary calm. Usually in such situation I would be at least irritated ;). I do surprise myself with this acceptance I present recreantly. But as in Indonesia everything happens in the pelan-pelan way (the very common expression meaning slowly-slowly, don’t be in a hurry) and a very unpredictable way. I keep this in mind and am determined just go with the flow and not waste my nerves on something I can do nothing about. I learnt my lesson last time – I am just not able to fight the system we all are not able to do that. Simple as that…

Today is Friday, the day on which we had to leave. Since everything is slightly delayed, our trip become as well. The modified plan says - departure on Sunday or even Monday morning. Let’s then wait and see :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz