wtorek, 5 czerwca 2012

Las // The forest

Jest piękny! I chociaż poruszać się po nim nie jest łatwo z uwagi na rzeźbę terenu, mnóstwo kolczastych roślin oraz olbrzymią liczbę strumieni i rzek, które po każdym deszczu zamieniają się w przeszkody nie do pokonania, to każdy dzień spędzony tutaj jest czystą przyjemnością. Fakt, że pokonanie kilku kilometrów zajmuje czasem cały dzień i wymaga na zmianę wspinania się na wzniesienia i schodzenia z nich, co przy śliskim gliniastym podłożu jest wyzwaniem w obie strony. Czasem, już w pierwszych minutach pracy natykamy się na rzekę, której przejście wymaga zanurzenia po pas lub bardziej w wodzie i noszenia plecaka nad głową by przypadkiem nie zamoczyć sprzętu. Innym razem, gdy uda nam się pozostać suchymi przez pierwszą połowę dnia prawie na pewno w drugiej zacznie lać, więc zmokniemy tak czy inaczej. Ale czego innego można by się spodziewać po lesie deszczowym? Do bycia mokrym szybko można przywyknąć, podobnie jak do pijawek, much końskich i miliona innych gryzących insektów. Osobiście nie przepadam za pokonywaniem wzniesień, ale i z tym się pogodziłam.W niektórych przypadkach sprawia mi to nawet przyjemność. Zwłaszcza, jeśli ze szczytu roztacza się piękny widok na las po sam horyzont i do tego uda się odebrać sygnał orangutana lub kilku, co z wysoko położonych punktów jest najbardziej prawdopodobne. Jest jednak jeden aspekt tego lasu który daje mi się mocno we znaki – ratan i wszelkie jemu podobne kolczaste rośliny. Jest ich tu zatrzęsienie! Wyposażone są w najróżniejsze rodzaje kolców haczyków, igieł itp. Ratan na przykład wypuszcza długie wąsy które są na całej długości wyposażone w haczyki. Te wąsy są często trudne do zauważenia więc co i rusz wpada się w ich sidła. Rozrywają skórę, ubranie, wczepiają się we wszystko i często pozostają w ciele powodując dodatkowy ból i konieczność ich usunięcia. Nie ma dnia, żeby udało mi się uniknąć bycia poharataną przez ratan. Najczęściej pokaleczeniu ulegają nogi i ręce, ale niemal równie często ratanowe wąsy zahaczają się o twarz - najczęściej uszy... Inną kwestę stanowią rośliny z kolczastymi łodygami i pniami. Wspinając się na śliskie wzniesienia łapię zwykle każde napotkane drzewo. Ileż razy złapałam najeżoną kolcami roślinę, nie zliczę, i chociaż staram się skanować otoczenie, wybierać najlepszą drogę i unikać pokaleczeń, to nie zawsze jest to możliwe. Niezależnie jednak od ilości nowych skaleczeń, siniaków, ugryzień i ukąszeń zdobytych każdego dnia i tak uwielbiam to miejsce :).

 Jeden z wielu cudnych widoków. 
// 
One of many awsome views.


Poniżej kilka zdjęć moich "ulubionych" roślin ;)
//
Below few photos of my very "favourite" plants ;)





---
It's beautiful! Even though it is not easy to move around it because of the terrain, lots of thorny plants and a number of streams and rivers that after every rain turn into insurmountable obstacles, each day spent here is a pure pleasure. Fact is, that to walk the distance of several kilometers sometimes takes all day and requires climbing up and down the hills what with the slippery clay surface is a challenge both ways. Sometimes, in the first minutes of work we come across a river so deep that to cross it we need to carry our backpack above our heads not to wet the equipment. Another time, when we manage to stay dry through the first half of the day almost certainly in the second the rain will start so we will get wet anyway. But what else can you expect from the rain forest? You can quickly get used to being wet, as well as things like leeches, horseflies and other biting insects. I personally do not like climbing up the hills, but I sort of accepted it. In some cases I even enjoy it. Especially if the summit offers beautiful views and the signal of orangutans can be received from there, which is most likely in places of high altitudes. But there is one aspect of the forest that gives me a hard time – rattan and any other this kind of thorny plants. There are so may of these here! They are equipped with various types of spikes, hooks, needles, etc. Rattan, for example releases long whiskers that are covered with hooks on the whole length. These whiskers are often difficult to see so I again and again fall into their trap. They cut the skin, clothes, adhere to everything and often remain in the body, causing additional pain and the need to remove them. Not a day goes by that I managed to avoid being scratched by rattan. Plant with thorny stems and trunks are another story. While climbing the slippery hill I usually catch each encountered tree to pull myself up. How many times I caught the thorny plant, I can not even count, and although I try to scan the environment, choose the best route and avoid new scratches every day is not always possible. But still regardless of the number of new cuts, bruises, bites and bites gained each day and I love this place :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz