sobota, 9 czerwca 2012

Leśna codzienność // My forest's routine

Moje dni w lesie są do siebie podobne, a mimo to każy jest inny. Budzę się zwykle o 4tej nad ranem. Zazwyczaj wtedy gibbony już nie śpia i śpiewają. Oczywiście najpierw wypijam kawę i przysłuchuję się tym śpiewom zanim moi indonezyjscy koledzy uruchomią muzykę z telefonów. Około 6tej niemal wszyscy są już na nogach. Jemy śniadanie i przygotowujemy się do wyruszenia na poszukiwanie orangutanów. Pracujemy zwykle w dwu osobowych grupach. O 8mej rano wszyscy są już w lesie i wykonują przypisane im zadania. Szukamy orangutanów zwykle przez 7 godzin, gdy uda nam się któregoś znaleźć zostajemy z nim lub nią do czasu aż pójdzie spać. Po całym dniu włóczenia się po lesie wracam do obozu. Przepytuję wszystkich jak minął ich dzień, którego z naszych 15tu orangutanów udało się zlokalizować lub zobaczyć. Pod wieczór jemy kolację po której spotykamy się wszyscy, by raz jeszcze omówić miniony dzień oraz podzielić obowiązki na dzień następny. Po spotkaniu każdy zajmuje się tym, na co ma ochotę. Głównie grą w szachy, oglądaniem filmów lub zwyczajnie rozmową. Ja natomiast sprawdzam zebrane w danym dniu informację, piszę raport dzienny i planuję aktywności na następne dni. Gdy zostanie mi trochę czasu lubię wtedy poczytać o orangutanach i ich zachowaniu, poszukać odpowiedzi na pytania, które mnożą się w trakcie obserwacji. Staram się też uczyć języka głównie przez rozmowy z moim indonezyjskimi kolegami. Dzień dla wszystkich kończy się z chwilą wyłączenia generatora tj. ok 9tej lub 10tej wieczorem.

Następny dzień wygląda podobnie, no chyba, że akurat mam okazję obserwować któregoś z naszych orangutanów. Wtedy mój dzień zaczyna się jeszcze wcześniej bo o 5tej muszę być już w lesie. W zależności od tego jak daleko znjduje się orangutan bywa, że wstaję o 3ciej. Dzień jest wtedy odpowiednio dłuższy, gdyż zwykle obserwację prowadzimy aż do momentu, gdy orangutan zdecyduje się pójść spać. Czasem jest to już o 16tej ale częściej po 17tej. Te długie dni są oczywiście bardziej męczące, ale też niewiarygodnie przyjemne i satysfakcjonujące. Staram się prowadzić obserwacje tak często jak to możliwe.

Co jakiś czas, w zależności od potrzeb, spędzam dzień w obozie. Wprowadzam zebrane dane, piszę raporty itp. I chociaż w te dni mam też okazję zrobić pranie, wygrzać się na słońcu, napisać list lub spisać wydarzenia dni poprzednich i nieco fizycznie odpocząć, to po każdym dniu spędzonym przed komuterem z radością wracam do lasu :).

Moje codzienne obowiązki to nie tylko zaplanować co, kto ma robić, ale też upewnić się, że wszystko odbywa się zgodnie z planem. Że w obozie niczego nie brakuje, że nie skończy nam się paliwo lub żywność przed następną dostawą. Poza tym staram się upewnić, że wszyscy są w dobrych humorach, zadowoleni i zmotywowani do pracy. Ponieważ pracuję z samymi mężczyznami, którzy są nad wyraz sprawni, wytrzymali i nie lubią się skarżyć, że coś im dolega staram się też upewnić, że wszyscy są zdrowi i w dobrej formie. Każdego dnia spotykam się z nowymi wyzwaniami na wszystkich frontach, ale to tylko czyni tę pracę ciekawszą i utrzymuje mnie na najwyższych obrotach niemal non-stop. Pracuję w cudownym miejscu w bardzo dobrym towarzystwie. Codziennie uczę się czegoś nowego o lesie, orangutanach i innych zwierzętach, ale też o ludziach, tutejszych zwyczajach no i oczywiście cały czas uczę się języka. Wiecznie brakuje mi czasu dla siebie, ale po raz pierwszy od dawna nie przeszkadza mi to :). Jasne, że myślę czasem o tym co bym teraz robiła gdybym nie była w Indonezji. Brakuje mi spotkań przy piwku z przyjaciółmi, wypadów motorowych i rowerowych w doborowym towarzystwie, wizyt na Grottgera, weekendów w domu u rodziców, wieczorów z Greys Anatomy i liczenia gitar w moim ulubionym mieszkaniu w Chorzowie, wyjazdów do Goettingen czy dyskusji i plotek w kuchni na Wiśniowej (Mama nadzieję, że każdy się w tej wyliczance rozpozna :)). Tęsknię za wami wszystkimi oczywiście, a jednak mimo to chcę tu zostać tak długo jak to możliwe :).


Wieczorne spotkanie 
//
 An evening meeting

Gdy Ahmat jest w obozie zwykle to on prowadzi spotkania, 
a ja wtedy uczę się bardzo wielu nowych słów 
lub ich poprawnej, formalnej wersji :)
(photo ©BOS)
//
On the occasion when Ahmat is in camp 
he usually runs the meetings when I get to learn many, 
many new words or just their proper, formal version :).
 (photo ©BOS)

Pak Mantir i Purnomo zastanawiają się gdzie podziały się nasze orangutany. 
// 
Pak Mantir and Purnomo wondering where did all orangutans go.

Purnomo na szczycie wzgórza Simon. 
To najlepszy punkt do wykrywania orangutanów 
przy użyciu odbiornika radiowego.
//
Purnomo at the top of the Bukit Simon. 
It's the best spot to pick up signal of orangutans 
with the radio-tracking equipment.


Co miesiąc zmienia nam się nieco skład osobowy. 
Na zdjęciu grupa z kwietnia. 
Od lewej: z góry:Ahmat, Kolo, Aji, Pendi, Uberto, Hery, 
Pak Samudi, ja, Meriam, Purnomo; 
po środku: Adul, Pak Sangai, Candra, Pak Mantir,
Tolen, Pak Sanang, Hugu; 
i na dole: Pau, Pak Cagar i Suri.
//
Every month we have some new people in our team. 
This photo shows team from April. 
From left: at the top: Ahmat, Kolo, Aji, Pendi, Uberto, Hery, 
Pak Samudi, me, Meriam, Purnomo; 
in the middle: Adul, Pak Sangai, Candra, Pak Mantir, 
Tolen, Pak Sanang, Hugu; 
and down: Pau, Pak Cagar and Suri.

Team majowy, od lewej z góry: Ahmat, ja, Owang, Nabri, Meriam, Pak Johanis, 
Pak Sanang, Pak Tuwe, Uberto, Hery, Joy, Adi, Pupung, Pau i Purnomo.
//
Team from May, from the top left: Ahmat, me, Owang, Nabri, Meriam, Pak Johanis, 
Pak Sanang, Pak Tuwe, Uberto, Hery, Joy, Adi, Pupung, Pau and Purnomo.



---

My days in the forest are similar, and yet every is different. Normally, I wake up in the morning at 4am. Usually at this time gibbons no longer sleep and start to sing. Of course I drink coffee first and listen to the gibbons singing before my Indonesian colleagues wake up and start to play music from their phones. Approximately at 6 am almost everyone is already on their feet. We eat breakfast and get ready for the forest. We usually work in the teams of two. About 8 am everyone is already in the forest and perform their assigned tasks. We are looking for orangutans usually for 7 hours but when we find one, we are following him or her until the nest. When everyone is back in camp I check with them all how their day was and who out of our 15 orangutans has been located or seen. In the evening we eat dinner and after that we would meet again to discuss the passing day and to share responsibilities for the next one. After the meeting, everyone have their time off and do whatever they want, which usually are playing chess or cards, watching movies or just talking. For me free time starts later after I check the data collected on a given day, write a daily report and plan activities for the next days. If I have some time left I like to read about orangutan behaviour and look for answers to the questions which arise during observations. I try to spend some time learning bahasa indonesia usually by talking to my Indonesian friends. A day ends for all of us when we turn off the generator which is around 9 or 10 in the evening.

The next day looks similar, well, unless I have the opportunity to observe one of our orangutans. Then my day begins even earlier because at 5 am I already have to be in the forest. Depending on how far the orangutan happens to be nesting I may have to wake up at 3 am. The day is then much longer, because we usually observed orangutans until they build the night nest. Sometimes they do it already at 4 pm but more often after 5 pm. These long days are obviously more difficult and tiring, but also incredibly satisfying and rewarding. I try to observe orangutans as often as possible.

From time to time, depending on the needs, I spend days in the camp. Then I will enter the collected data, analyze them, write reports, etc. Even though on these days I also have the opportunity to do laundry, bask in the sun, write a letter or write down the events of the preceding days and rest a bit physically, still after a day spent in front of computer I really want to be back in the forest :).

My daily work is not only about arranging what and who is supposed to be doing, but also make sure that everything is done according to the plan. I make sure that in the camp nothing is missing, that we are not going to run out of fuel or food before the next delivery. Besides, I try to make sure that everyone is in a good mood, happy and motivated to work. Because I work with guys only, who are extremely fit, resilient and do not like to complain that something is wrong with them, I try to also make sure that everyone is healthy and in good shape. Every day I meet with new challenges on all fronts, but this only makes the job more interesting and keeps me at full capacity almost non-stop. I work in a wonderful location in a very good company. Every day I learn something new about the forest, orangutans and other animals, but also about the people, local culture and of course the whole time I'm learning the language. Eternally I miss the time for myself, but the first time in a long time it does not bother me :). Of course, sometimes I think about what I would do now if I was not in Indonesia. I miss spending time with my friends, I miss bicycle and motor trips in the best company, as well as visits in the appartment at Grottgera, weekends at home with my parents, evenings with Grey’s Anatomy marathons and counting guitars in my favorite place in Chorzow, trips to Goettingen or discussion and gossiping in the kitchen in the office at Wiśniowa. (I hope everyone will easily recognize themselves above). I miss all of you guys, but still I wish to stay here as long as possible :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz