czwartek, 12 sierpnia 2010

Motorem po Sumatrze - Danau Toba

Z gory sie wytlumacze, ze wakacyjnych wrazen bylo tak duzo, a ponadto w ktoryms momencie zmuszona bylam wyslac komputer do serwisu (z czym, na marginesie wiaze sie dluga i skomplikowana historia oczywiscie), wiec na pisanie na biezaco czasu absolutnie nie mialam.

Poniewaz wakacje byly swietne, nie chce tej czesci mojego pobytu w Indonezji pominac. Z tegoz wzgledu zamiast dlugich opisow beda zdjecia. Zaczynam od Sumatry - podrozy motorem najpierw do Danau Toba a nastepnie Berastagi. Ta czesc wakacji trwala zaledwie 5, bardzo intensywnych, meczacych ale wspanialych dni!



Zazwyczaj te samochody sluza jako transport publiczny.
Takim pojazdem zwykle dostawalam sie z Ketambe do Kutaczane,
(jesli oczywiscie nie mialam motoru).
Tu dobry dowod na to, ze nic nie ma w Indonezji
tylko jednego przeznaczenia, a rzeczy uzywa sie w zaleznosci od potrzeb,
wykazujac przy tym spora elastycznosc.


Po calym dniu jazdy i wymuszonej przerwie na naprawe zlapanej gumy,
wreszcie ok. godziny 17.00
naszym oczam ukazal sie cel podrozy.
Wciaz jeszcze odlegly, za to bardzo zachecajacy.
Z tego miejsca do wyspy Samosir prowadzi kreta,
stroma i nie najlepszej jakosci, droga.
Na szczescie pokonalismy ja zanim zrobilo sie ciemno.

Samosir, to wyspa pochodzenia wulkanicznego,
polozona na jeziorze,
ktora w jednym punkcie polaczona jest z ladem za pomoca mostu.
Pangururan, to jedyne miejsce, z ktorego mozna sie dostac na nia droga ladowa.
Z Prapat, ktory jest glownym miejscem wypadowym na wyspe,
trzeba wsiasc na prom i spedzic na nim prawie godzine.
To jezioro jest naprawde olbrzymie.


Spokojne wody Danau Toba.
Najwiekszego jeziora w poludniowo-wschodniej Azji,
piatego co do wielkosci na swiecie.
Robi wrazenie....


To. co zobaczylam po przebudzeniu.
Gdy poprzedniego dnia dojechalismy do Tuk Tuk bylo juz ciemno.
I choc wiedzialam, ze nasz hotel znajduje sie tuz nad jeziorem,
ten oto widok bardzo mnie ucieszyl.

Bawoly sa tu tak popularne, jak w innych regionach krowy
i tak jak one czesto – przechadzaja sie srodkiem ulicy.

Zeby zobaczyc styl architektury Batakow, nie trzeba udac sie do muzeum.
Na calej wyspie Samosir, znajduje sie mnostwo przykladow tego budownictwa.

Jeden z wielu tadycyjnych tancow Batakow.

To zdjecie wyglada jak obraz, dlatego je tak lubie.
Niedlugo po tym jak zostalo zrobione, zaczal sie barwny zachod.


Zachod slonca – widok z Tuk Tuk.

Trasa z Prapat do Berastagi.W tle jezioro Toba.
Tak naprawde w trakcie tej wyprawy bylam niemal w 100% pasazerem.

Pozegnanie z obozem i jego mieszkancami

Prezent od Rudiego. Na papierze, w ktory byl zapakowany widnial napis:
For my big sister Anna
Don’t you forget in Ketambe and your team and your friends in here.
From Rudi

(Dla mojej duzej siostry Ani
Nie zapomnij Ketambe, twojej ekipy i przyjaciol tutaj
Od Rudiego)

Moj osobisty komentarz, zwlaszcza w kwestii duzej siostry.
Otoz Rudi zwykl mnie nazywac swoja siostra, roznie,
czasem stara, czasem duza. Pomimo moich usilnych staran
i tlumaczen, ze z cala pewnoscia chce powiedziec starsza,
zamiast stara lub duza, nigdy nie uslyszalam tej poprawnej
(milszej dla ucha) wersji :).
Rudi, jako jeden z nielicznych naszych indonezyjskich kolegow
posluguje sie jezykiem angielskim. I choc nie zawsze poprawnym,
to tych jego uroczych bledow jezykowych, bedzie mi bardzo brakowac!

Ajat z Chung Lee. Prezent okazal sie trafiony i wywolal wiele radosci i smiechu.


Dla kazdego, jego ulubiony makak: od lewej: Rudi – Qurus;
ja – Samy; Bahlias – Gibbon.



Cala ekipa na drzewie przy kosong kosong dua, czyli transekt 002.
Od lewej, od gory: ja, Cedric, Ajat, Rahma, na dole od lewej: Bahlias i Rudi.

Sesja zdjeciowa nad rzeka Alas, nieopodal obozu,
obowiazkowo w nowych koszulkach :).
Od lewej: Rudi, Bahlias, Ajat, Cedric, na dole Rahma, na gorze ja :)

Prezent od Rahmy i Baby, torba z makakiem
i wyszytymi na odwrocie imionami malp z grup Ketambe Bawah i Camp!


Z naszej (mojej i Cedrica) pozegnalnej imprezy.
Na zdjeciu zenska czesc mieszkancow obozu,
od lewej: Madlen – doktorantka, orangutan team;
Dina – kucharka, ja – makak team,
Baby – zona managera obozu; Sulas – kucharka,
Ike – studentka, orangutan team i na przedzie Rahma - studentka, makak team.

Na wtorkowy wieczor 20 lipca zaplanowalismy z Cedrickiem nasza pozgnalna impreze. W trakcie dnia natomiast odbylo sie duze zebranie naszego teamu. Cedric udzielal ostatnich wskazowek, przed swoim wyjazdem i przekazal Bahliasowi role managera projektu. Ja skorzystalam z okazji, ze wszyscy bylismy razem i wreczylam moj pozegnalny prezent. Dla kazdego koszulka z jego/jej ulubionym makakiem: dla Ajata – Chung Lee, dla Rudiego i Rahmy – Qurus, dla Bahlisa – Gibbon, dla Cedrica – Roy i dla mnie Samy. Bylo przy tym duzo smiechu, zawlaszcza, ze kazdy na plecach mial wypisane ‘harus focus’ (musisz sie skupic) polaczenie tych dwoch slow angielskiego i indonezyjskiego bylo przez te miesiace czyms w rodzaju ironicznego motta.

Las po raz ostatni...

Jedno z naszych ulubionych drzew.
Godzina drogi od obozu, punkt 17 na naszej mapie.

Widok ze szczytu wzgorza.
Az milo popatrzec na ten las wszedzie wokol.
Zal tylko, ze w poblizu celu naszej wyprawy
natrafilismy na teren nielegalnej wycinki drzew...


U celu podrozy, w poblizu punktu 25 na naszej mapie terenu badawczego.
Dalej juz sie nie przedarlismy.
Na zdjeciu paczka 'bule' (bialych ludzi) z Ketambe Research Station,
od lewej Adam, ja, Adriano, Madlen i Cedric.

W ostatni dzien, ktory powinien byc moim dniem wolnym wybralam sie z Adriano, Adamem, Cedrickiem i Madlen do punktu 25 na naszej mapie transektow. Jest to szczyt wzgorza, z ktorego rozposciera sie widok na cala okolice.
Wyruszylismy z obozu przed wschodem slonca, tylko po to, zeby jak najwiecej czasu spedzic w lesie.
Bylo warto, odprazajacy psychiczne, acz meczacy fizycznie dzien w doborowym towarzystwie!