Poniewaz wakacje byly swietne, nie chce tej czesci mojego pobytu w Indonezji pominac. Z tegoz wzgledu zamiast dlugich opisow beda zdjecia. Zaczynam od Sumatry - podrozy motorem najpierw do Danau Toba a nastepnie Berastagi. Ta czesc wakacji trwala zaledwie 5, bardzo intensywnych, meczacych ale wspanialych dni!
Takim pojazdem zwykle dostawalam sie z Ketambe do Kutaczane,
(jesli oczywiscie nie mialam motoru).
Tu dobry dowod na to, ze nic nie ma w Indonezji
tylko jednego przeznaczenia, a rzeczy uzywa sie w zaleznosci od potrzeb,
wykazujac przy tym spora elastycznosc.
Po calym dniu jazdy i wymuszonej przerwie na naprawe zlapanej gumy,
wreszcie ok. godziny 17.00
naszym oczam ukazal sie cel podrozy.
Wciaz jeszcze odlegly, za to bardzo zachecajacy.
Z tego miejsca do wyspy Samosir prowadzi kreta,
stroma i nie najlepszej jakosci, droga.
Na szczescie pokonalismy ja zanim zrobilo sie ciemno.
Samosir, to wyspa pochodzenia wulkanicznego,
polozona na jeziorze,
ktora w jednym punkcie polaczona jest z ladem za pomoca mostu.
Pangururan, to jedyne miejsce, z ktorego mozna sie dostac na nia droga ladowa.
Z Prapat, ktory jest glownym miejscem wypadowym na wyspe,
trzeba wsiasc na prom i spedzic na nim prawie godzine.
To jezioro jest naprawde olbrzymie.
Najwiekszego jeziora w poludniowo-wschodniej Azji,
piatego co do wielkosci na swiecie.
Robi wrazenie....
Gdy poprzedniego dnia dojechalismy do Tuk Tuk bylo juz ciemno.
I choc wiedzialam, ze nasz hotel znajduje sie tuz nad jeziorem,
ten oto widok bardzo mnie ucieszyl.
i tak jak one czesto – przechadzaja sie srodkiem ulicy.
Na calej wyspie Samosir, znajduje sie mnostwo przykladow tego budownictwa.
Niedlugo po tym jak zostalo zrobione, zaczal sie barwny zachod.
Tak naprawde w trakcie tej wyprawy bylam niemal w 100% pasazerem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz