sobota, 21 listopada 2009

ostatnie dni na Sulawesi

Sulawesi bear cuscus (Ailurops ursinus)

No i stalo sie, rozpoczal sie moj ostatni tydzien na Sulawesii. W przyszla sobote, jesli wszystko ulozy sie tak jak zaplanowalam, o tej porze pewnie bede juz na Borneo. Z jednej strony, nie moge sie doczekac, zeby tam wrocic, zobaczyc znajomych, wybrac sie do lasu na obserwacje orangutanow i gibbonow. Z drugiej zas strony, szkoda mi stad wyjezdzac. Poznalam tu fantastycznych ludzi, bawilam sie rewelacyjnie, no i ta przyroda, te zwierzeta, ktore widzialam po raz pierwszy, te dni spedzone w towarzystwie makakow... Zostalo mi jeszcze kilka dni, zeby sie tym wszystkim nacieszyc, zanim rusze w dalsza podroz i rozpoczne nowa przygode...

Dzis jestem w Bitung, zabralam sie znow z Julianem. Ostatnio jak tu bylam, rozpisywalam sie, ze nie chce mi pozwolic poprowadzic swojej hondy, ktora nosi imie Cyntia. Ale musze sie pochwalic, ze wreszcie sie zgodzil :). Nie powiem, zeby bylo latwo, ale za ktoryms razem trafilam na dobry moment. Jak to mowia tutejsi, w Indonezji trzeba byc cierpiwym. Ucze sie tej cierpliwosci kazdego dnia i musze przyznac, ze faktycznie czasem warto nieco poczekac. Grunt to sie nie zniechecac, a nagroda moze byc na przyklad przejazdzka na Cynti :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz