poniedziałek, 28 września 2009

25 wrzesnia

Hurra! Coz za ulga. Zajelo mi jakas godzine, zeby w pelni uwierzyc, ze najblizsza noc spedze w obozie, w rezerwacie Tangkoko. W drodze do rezerwatu, chcielismy jeszcze poinformowac policje o naszym przyjezdzie, ale nie udalo sie. Policjanci ucieszyli sie na nasz widok,  jednak  nie chcieli od nas zadnych dokumentow. Wyslali nas do innego biura, ale tam tez nie bardzo wiedzieli, co z nami zrobic. Ostatecznie nie zglosilismy swojej obecnosci nigdzie i zajmiemy sie tym w poniedzialek. Wtedy wroci juz Ira, manager obozu, i moze ona to zalatwi. Szczesliwie, nie jest to sprawa niecierpiaca zwloki i te kilka dni nie zrobia roznicy. Podobno...

Ok 15.00 dotarlismy do obozu. I co sie okazalo? Ze od domku, w ktorym mieszkam i od drugiego, w ktorym jemy i spedzamy wiekszosc czasu, mamy ok 10 metrow do plazy! Wiedzialam, ze bedziemy stacjonowac blisko morza, ale nie przypuszczalam, ze bede je widziec jedzac sniadanie, czy kolacje. Oczywiscie pierwsza rzecz jaka zrobilam, to wygrzebalam z plecaka kostium, koszulke i spodenki, przyodzialam to wszystko i poszlam plywac :). W tym miejscu wyjasniam, ze zyjemy tutaj w bardzo mieszanym towarzystwie, zarowno pod wzgledem narodowosciowym, jak i wyznaniowym. Poniewaz wsrod nas sa muzulmanie, musimy (my dziewczeta) zastosowac sie do panujacych obyczajow. A to oznacza m.in. stosowny stroj, czyli taki zaslaniajacy ramiona i kolana. Ta zasada ma zastosowanie takze w trakcie kapieli (tych publicznych, lub potencjalnie publicznych oczywiscie).

Nie plywalam jednak przez reszte dnia, poza tym zdolalam sie rozpakowac w moim nowym pokoju, zlozylam z pomoca Juana i Iwana moja nowa, plastikowa komode, wyposazona w lusterko, ktore jeszcze tego samego dnia stluklam. Postanowilam jednak nie uznawac tego malego  kawalka szkla, za prawdziwe lustro, w zwiazku z czym nie martwie sie tez przyslowiowymi siedmioma latami nieszczescia. Poza tym szybko je poskladalam i pokleilam tasma, wiec nadal moze spelniac swoja funkcje, tylko w troche mniejszym zakresie. Zreszta i tak uwazam, ze to nadmierny luksus :)

Po 18.00, gdy zrobilo sie ciemno, z lasu zaczeli wylaniac sie czlonkowie zespolu. W sumie ok. 12 osob. Poznalam wszystkich, ale nie jestem jeszcze w stanie spamietac wszystkich imion. Zjedlismy wspolnie pyszna kolacje. Pozniej odbylo sie zebranie organizacyjne, dotyczace wszystkiego co zwiazane z zyciem obozowym i prowadzonymi tu badaniami naukowymi. Zostalam tez oprowadzona po najwazniejszych miejscach w obozie. Musze zapamietac bardzo duzo informacji, narazie jeszcze sie gubie i musze pytac co, gdzie i jak, ale z czasem mam nadzieje wszystko ogarne.

Generalnie pierwsze wrazenia bardzo pozytywne, zarowno odnosnie miejsca jak i zespolu. Czuje w kosciach, ze czas tu spedzony bedzie niezapomniany i pelen wrazen!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz