czwartek, 29 października 2009

19 – 22 pazdziernika

Poniedzialek,na plazy z Dodim (prawdziwe imie Deidy) i Iwanem.
Krotka przerwa, bo makaki pozowaly akurat turystom do zdjec.
(Macaca nigra Project)

Cztery dni spedzone w lesie.

W poniedzialek z Dodim i Iwanem towarzyszylismy grupie Rambo Dua. Dosc leniwy dzien. Makaki spedzaly sporo czasu w jednym miejscu przenoszac sie od jednego drzewa mango do nastepnego. Obraly jedna ze swoich stalych tras, w zwiazku z czym, przez caly dzien spotykalismy turystow. Skrajnie rozne typy. Od ludzi zainteresowanych przyroda, ktorzy do rezerwatu przyszli zobaczyc i dowiedziec sie tak duzo jak to mozliwe, po ignorantow, ktorzy z cala pewnoscia ten czas spedzili by lepiej nad kuflem piwa w pubie, a nie w lesie, gdzie zaklocali tylko spokoj jego mieszkancow.

We wtorek znow spedzilam dzien z Rambo Dua, tym razem Nicole byla z nami. Grupa pod koniec dnia wybrala sie do ogrodow, ale Iwan skutecznie odstraszyl makaki, zanim wlasciciele sie zorientowali . W zamian malpy wybraly sobie na sen drzewo, polozone w bardzo odległym, od naszego obozu, miejscu. Dodi i Iwan skonczyli obserwacje wczesniej i zaoferowali sie pojsc do stacji i przyjechac po mnie i Nicole na motorach. Bardzo milo z ich strony, zaoszczedzili nam 1,5 godzinnego spaceru, dzieki czemu zdazylismy na kolacje, a do tego Iwan dal mi poprowadzic :).
W srode wszystkie grupy byly oblozone, wiec zamiast wziac dzien wolny, zaoferowalam swoja pomoc Juanowi, ktory prowadzi swoj odrebny projekt. Wybralismy sie w teren w poblizu gory Dua Saudara, wycinac transekty z jego asystentem. Bardzo wyczerpujcy fizycznie dzien. Caly czas wspinaczka z jednego wzniesienia na drugie, przedzieranie sie przez geste zarosla, ale tez spotkania z wczesniej nie wdzianymi gatunkami zwierzat, zwlaszcza ptakow. Skonczylismy wczesniej niz zwykle konczymy obserwacje makakow. Gdy wrocilismy do wioski byla dopiero 15.00. Zgodnie uznalismy, ze po takim wysilku nalezy nam sie zimne piwo. Wypilismy je wracajac z wioski do obozu, po drodze zatrzymalismy sie w Pos Satu, siedzibie przewodnikow i jednoczesnie glownym wejsciu do rezerwatu. W efekcie zostalismy na motorach podrzuceni do domu, bo kilku z przewodnikow, ktorzy mieli juz w tym dniu wolne, zapragnelo poplywac w morzu i zabrali nas ze soba.

W czwartek natomiast, razem z Julianem, poszlismy przyzwyczajac makaki z grupy Rambo Tiga, do naszej obecnosci. Dzieki czemu, wkrotce bedzie mozna zaczac prowadzic obserwacje behawioralne osobnikow z tej grupy. Co prawda mialam miec wolne i pojechac do Manado, ale wybralam las. Bardzo udany dzien, spedzony z dzikimi malpami. Zdobywanie ich zaufania to ciezka praca, wymaga ogromnej cierpliwosci, ostroznosci, zachowania dystansu, ale przy tym daje duzo satysfakcji. Szukalismy znakow szczegolnych u kazdego osobnika i robilismy im zdjecia, by moc je pozniej zidentyfikowac, zapisywalismy punkty gps drzew, na ktorych makaki sie pozywiaja i tego, ktore wybraly na sen. A na koniec dnia Julian znalazl rodzine Cus cusow. Od dawna marudzilam, ze chce je zobaczyc i on o tym wiedzial. To wlasnie jeden z powodow, dla ktorych lubie byc w lesie z Julianem. Zupelnie jak koncert zyczen, ja mowie jakie zwierze chcialabym zobaczyc, a on je dla mnie znajduje. Super! Jul to taki drugi Hendri, tamten robil to samo na Borneo. Mam nadzieje, ze bedzie tez ktos taki w Aceh, tam to dopiero chcialabym zobaczyc strasznie duzo, miedzy innymi tygrysa :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz