poniedziałek, 5 października 2009

3 pazdziernika

Dzien pelen wrazen. Znacie to uczucie, kiedy jest sie w 100% skupionym, a adrenalina osiaga maksymalny poziom? Taki byl dzis caly dzien, cale 13 godzin! Wszystko dlatego, ze udalam sie na spotkanie z Rambo Dua. Ade powtarzal: "jesli lubisz wyzwania, to dolacz do Rambo Dua". Tak tez zrobilam. I faktycznie bylo to nie lada wyzwanie!

Od samego poczatku, ja Maria i Nicole musialysmy bardzo uwazac. Makaki nie byly w najlepszym humorze. Samce straszyly nas i staraly sie przegonic. W takich sytuacjach nalezy nie okazywac strachu i probowac pokazac im, ze jest sie gora. Latwo powiedziec, trudniej zrobic. Jak pokazac duzemu samcowi, skaczacemu na ciebie, szczerzacemu zeby i wydajacemu zlowrogi dzwiek, ze nie robi to na tobie wrazenia? Wyjatowo trudne! Mialam wrazenie, ze czytaja ze mnie jak z otwartej ksiazki, mimo tego, ze staralam sie ukryc strach, to i tak mialam wrazenie, ze nim promieniuje :). Najgorsze nadeszlo, gdy rowniez Ozzy, samiec alfa, przestal byc zadowolony z naszej obecnosci. Wskoczyl na Nicole, a potem probowal przegonic Marie. Poniewaz jest glownym dowodzacym w gupie, z miejsca doloczyly do niego inne samce. Jak juz udalo sie go uspokoic, staralysmy sie oddalic od niego na bezpieczna odleglosc. Ale nic z tego, Ozzy uparl sie i chodzil za nami krok w krok. Smieszne, bo zwykle to my sledzimy malpy, a teraz role sie odwrocily. Dopiero jak sie upewnil, ze nie robimy nic zlego troche nam odpuscil. Ale wystarczylo, ze ktoras z samic uznala, ze jestesmy za blisko jej mlodego, lub jakis podrostek zblizyl sie do nas w poszukiwaniu kompana do zabawy, cala sytuacja zaczynala sie od poczatku. Dopiero jak makaki znalazly sobie dogodne miejsce do spania i weszly na drzewo, mozna bylo odetchnac. Tak naprawde emocje opadly dopiero po 2 godzinach. Zimny prysznic i solidna kolacja spowodowaly, ze napiecie zaczelo ustepowac, a w jego miejsce przyszlo zmeczenie.

Poza stresujaca sytuacja i ciaglym skupieniem, przemierzylysmy dzis spory odcinek. Rambo Dua, to najbardziej energiczna z grup. Mozna powiedziec, ze duzo podrozuja, zwlaszcza w kierunku wioski i tamtejszych upraw. Przez mieszkancow Batu Putih malpy traktowane sa jak najwiekszy wrog. Nie musze chyba mowic, ze wiele osob obwinia nas, za to, ze makaki kradna ich owoce. Biorac pod uwage, ze gdyby nie nasza obecnosc i toczace sie tu w ramach projektu badania, wiekszosc malp zostala by juz dawno odstrzelona, to maja racje. To my niszczymy wiekszosc sidel i staramy sie przegonic Rambo Dua z okolic wioski, gdy tylko sie do niej zbliza. Ciekawe przy tym jest to, ze mieszkancy nie winia siebie ani turystow, za taki stan rzeczy. Jedni i drudzy spedzaja w lesie i na plazy dni wolne od pracy. Przyprowadzaja swoje dzieci i razem z nimi karmia makaki. To jak niby, te zwierzeta maja nie kojarzyc ludzi z jedzeniam, do tego latwym do zdobycia? Niestety tubylcy zadaja sie nie widziec tych zaleznosci, latwiej jest im stwierdzic, ze to 'bule' (biali ludzie) sa winni tego, ze malpy ich okradaja, a nie oni sami karmiacy je ciastkami i cukierkami…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz